Ślad
Budynek rodzi się, żyje i umiera. A jeśli rozegramy to mądrze – zmartwychwstaje. Niestety każdy z tych etapów pozostawia po sobie ślad. Ślad węglowy. I to wcale nie mały, bo sektor budowlany odpowiada za 28% globalnej emisji CO2 rocznie*. I o ile coraz więcej mówi się o mierzeniu i optymalizowaniu śladu węglowego generowanego podczas użytkowania budynków, wciąż za mało jest rozwiązań na pierwszym i ostatnim etapie. Co więcej, powinniśmy przestać traktować śmierć budynku jako jeden z etapów. Najwyższy czas odejść od myślenia from cradle to grave (od kołyski do grobu), na rzecz koncepcji from cradle to cradle (od kołyski do kołyski). Na to wszystko składają się materiały budowlane produkowane lokalnie, z naturalnych materiałów, takich jak glina czy konopie; materiały i wyposażenie pozyskiwane z rozbiórek; odnawialne źródła energii i systemy zarządzania wodą i odpadami; mądre przebudowy zamiast wyburzeń… Bo stare jest wystarczająco dobre.


Gleba
Cegła, tynk, farba, płytki ceramiczne, umywalka. To opowieść o glebie. O naszych relacjach z tą „żyjącą skórą ziemi”*. O tym, jak wpływa na nasz dobrostan i kondycję całego środowiska. Przez wieki odcinaliśmy się od niej. Czas powrócić. Najbardziej zachwycają mnie kolory. Jak wiele różnych barw możemy uzyskać z pokruszonych skał. Jak piękne i czyste dają odcienie. Dotykam wszystkiego (można!) – szorskiego tynku i gładkiej umywalki. Zanurzam ręce w błotku na podłodze. Mam ochotę otoczyć się tymi materiałami w swoim domu. I trochę już mi się udaje. Po powrocie wchodzę do łazienki. Pod stopami czuję chłód trawertynu, pod palcami szorstkość tynku na ścianach. Może wprowadzić jakiś kolor?



Deskorolka
Deskorolka z skrzynki na owoce. Naczynia z buraków i bananów. Tkanina żakardowa z przędzy z odzysku. Polimerowe opakowania z agaru i żelatyny. Doniczki z grzybni. Mlekowana ceramika. Poszukiwania nowych materiałów trwają od dawna. Podobnie jak próby przetworzenia materiałów z odzysku. Ale wciąż jest ich za mało. Wciąż są to tylko próby, które za rzadko trafiają do powszechnego użytku. Dlatego tak ważne, aby wciąż o tym mówić, aby pokazywać kolejne przykłady, aby zachęcać młodych twórców do szukania rozwiązań. Im się uda.

What’s now?/What’s next?
5 polskich uczelni artystycznych. 100 zgłoszeń. 32 projektantów i projektantek. I dwa pytania: Jaki trend opisuje rzeczywistość tu i teraz? Jaki trend zdominuje najbliższą przyszłość? I próby odpowiedzi: Czy będzie to nowa fala? Czy postawimy na troskę i nowe społeczeństwo? A może będziemy chcieli rozgościć się we własnym domu i zaopiekować swoje zmysły? „Bez kompromisów, presji rynku i ograniczeń wyobraźni. Młode pokolenie chce żyć i tworzyć po swojemu. Za pomocą projektowania walczy o siebie i o nowy, lepszy świat”*. Zachęca do tworzenia własnoręcznie swoich rzeczy. Walczy z marnowaniem żywności. Szuka sposobów na wykorzystanie odpadów poprodukcyjnych. Zastanawia się jak będzie działał świat, gdy przestaniemy pracować. Motywuje młodszych do ruchu. Szuka kontaktu z naturą. Proponuje, aby grzać ludzi, zamiast pomieszczeń. Zanurza nas w świecie realnym – sadza w kajaku, przy kole garncarskim, daje do ręki przedmioty, które zaskakują nasze zmysły.


Chwasty
A gdyby chwasty umiały mówić… Co opowiedziałyby nam o sobie? Jakie są ich upodobania? Jaki mają charakter? A jakie potrzeby? Jaka historia za nimi stoi? Gdyby chwasty zostały naszymi klientami – co moglibyśmy dla nich zaprojektować? W tej opowieści mniej konkretnych rozwiązań (może poza biżuterią do samoobrony). Warty uwagi jest jednak proces – kilkutygodniowe badania terenowe nad chwastami. Analiza ich historii i kulturowych powiązań. Dokumentacja fotograficzna i obserwacja ich naturalnego środowiska. Myślenie mackowate Donny Haraway. I projekty, które powstały na bazie tej spekulatywnej wiedzy o nie-ludziach.



Zapiecek
Rozróżnia się 12 fenologicznych pór roku: przedwiośnie, pierwiośnie, pełnia wiosny, wczesne lato, pełnia lata, późne lato, polecie, złota jesień, szaruga jesienna, przedzimek, pełnia zimy i spodzimek. Gdybyśmy wyrzucili z domów klimatyzatory i kaloryfery moglibyśmy je poczuć. I musielibyśmy sobie z nimi radzić. W czasach przednowoczesnych odziewano dom tkaninami. Niezależnie od tego czy były to dwory, pałace czy chłopskie chaty – zimą tkaniny zatrzymywały nagrzane powietrze wewnątrz i odgradzały od zimnych ścian i podłóg, latem dawały cień i chroniły przed owadami. Baldachimy, zasłony, parawany, zapiecki, muchołapy, chodniki, narzuty, portiery i podpinki.

Gdynia Design Days
Wszystkie te opowieści, tak różne, a jednocześnie przenikające się nawzajem, to moje subiektywne spojrzenie na wystawy prezentowane na tegorocznym festiwalu Gdynia Design Days. Odrobinę więcej informacji (choć niestety zdecydowanie za mało) znajdziesz na stronach z opisem poszczególnych wystaw:
Ślad — ~ enough | wystarczająco. wystarczy. dość. dosyć. dostatecznie.
Deskorolka — Młodzi na Start | ELLE Decoration
What’s now?/What’s next? — Nowa generacja
Chwasty — Synantropy. Czego uczą nas chwasty?
Zapiecek — Dom odziany. Dostrajanie się do sezonowej wyobraźni
Gdynia Design Days to wydarzenie znaczące, choć małe. Czuję niedosyt. Ma to też swoje plusy – każdej wystawie można poświęcić naprawdę dużo czasu, przeczytać wszystkie opisy, zrobić zdjęcia, podotykać i zrobić notatki. Doceniam skupienie na rozwiązaniach, a nie tylko na formie. Na produktach, które są potrzebne, a nie stworzone tylko dla idei. W przeciwieństwie do wielu festiwali, na których byłam, prawie nie ma tu prac, które bardziej można zakwalifikować jako (wątpliwej jakości) dzieło sztuki, a nie dizajn, które raczej tworzą problem, niż go rozwiązują.
Gdyby ktoś mnie zapytał czy warto pojechać do Gdyni powiedziałabym, że to zależy. Jeśli masz blisko – tak, jak najbardziej. Ale z Krakowa już niekoniecznie. Mam nadzieję, że w przyszłości GDD rozwinie skrzydła i będzie ściągać ludzi z całej Polski. Bo ma do tego potencjał! Jest też inna opcja… Marzy nam się festiwal objazdowy – te same wystawy prezentowane w różnych miastach Polski. Wówczas taka skala byłaby w zupełności wystarczająca.