Na chwilę zamilkłam, bo skupiam się na pisaniu książki. Będzie to książka stara i nowa jednocześnie. Wszystko opowiem w swoim czasie. Tymczasem podrzucam kilka ciekawych słów, na które natrafiłam podczas zbierania materiału.

Wetware
Zapewne wiesz czym jest software i hardware. Najprawdopodobniej wiesz też, że „wet” to „mokry”. Ale moczenie hardware’u nie jest przecież najlepszym pomysłem, a software’u nawet nie jest możliwe. Mokra za to jest woda, która wypełnia organizmy żywe. I które mogą działać jak hardware i software w jednym. Przykładem takiego biologicznego komputera jest nasz mózg. Ale też grzybnia.
Wetware jest dość szerokim pojęciem. Mieści się tu zarówno biokomputer, jak i interfejsy mózg-komputer (ang. brain-computer interface, BCI). Czyli z jednej strony wszelkie próby wykorzystania materii organicznej do stworzenia komputera. Testuje się w tym celu rośliny, grzyby, bakterie. Z drugiej mamy połączenia żywych organizmów z elektroniką. Przykładem mogą być bioniczne protezy lub… neurogaming.
Neurogaming
Przeraża Cię, że Twoje dzieci potrafią cały dzień grać w gry komputerowe? To posłuchaj tego. Neurogaming to dziedzina, która łączy neurotechnologię z grami komputerowymi, wykorzystywana w celu poprawy doświadczeń graczy, a także w analizie ich reakcji i zachowań w trakcie gry. Opiera się na zastosowaniu technologii monitorowania aktywności mózgu, takich jak elektroencefalografia (EEG), do analizy reakcji gracza w czasie rzeczywistym. To znaczy, że podczas gry zbierane są dane o falach mózgowych grającego, co pozwala na dostosowanie rozgrywki do jego reakcji emocjonalnych, poziomu stresu, koncentracji czy zaangażowania.
Zanim jednak zaczniesz się zastanawiać „dokąd ten świat zmierza” powiem Ci o bardzo ciekawym zastosowaniu tej dziedziny. Są to gry terapeutyczne. Neurogaming jest wykorzystywany w terapii uzależnień, w leczeniu stresu, depresji lub dla poprawy zdolności poznawczych. Może też być wykorzystywany do nauki nowych umiejętności, w tym technik medytacji lub regulowania emocji.
Hempcrete
Inaczej beton konopny (hemp+concrete). Czyli ekologiczna alternatywa dla tradycyjnego, zdecydowanie nie ekologicznego betonu. Jest to połączenie zdrewniałych części łodyg konopi z wapnem, cementem lub innymi spoiwami mineralnymi. Mam wątpliwości co do „ekologiczności” produktów z cementem, ale wersja z wapnem wydaje się całkiem ciekawym rozwiązaniem. Oczywiście pod warunkiem, że użyjemy konopi uprawianych lokalnie.
Bananatex®
A teraz moja ulubiona działka – tkaniny. Zgadnij z czego może być zrobiony Bananatex®. Jeśli myślisz, że z bananów to… nie do końca masz rację, ale jesteś blisko. Z włókien bananowca! Podobno jest to pierwszy na świecie w pełni biodegradowalny i odporny na rozdarcia materiał z włókien roślinnych uprawianych w sposób regeneracyjny. Do uprawy bananowca Abacá (Musa textilis) nie stosuje się pestycydów i nawozów sztucznych. Materiał jest elastyczny, lekki, a do tego wodoodporny. Można go użyć do produkcji ubrań, butów i plecaków.
Bananatex® pojawia się zarówno w kolekcjach projektantów znanych z zaangażowania w zrównoważoną modę, takich jak Stella McCartney, jak i marek, które dotychczas miały z nią niewiele wspólnego, jak Balenciaga, COS czy H&M
(Jeśli zastanawiasz się czy Stella ma coś wspólnego z TYM McCartneyem to daję znać, że to jego córka. Choć w sumie nie ma to takiego znaczenia. Zdecydowanie zasłużyła sobie na sławę, nie tylko jako „córeczka tatusia”).
Deadstock
O deadstockach już pisałam we wpisie o visible mending, jak i o rewolucji w branży modowej (tam zresztą pisałam też o Bananatex®). W obu wpisach wspomniałam jednak o odpadkach – ścinkach materiałów lub włóczek, które mogą być ponownie wykorzystanie. Jednak deadstock ma jeszcze inne znaczenie. Mogą to być niewykorzystane tkaniny, czyli bele materiałów, które zostały zamówione przez domy modowe, a które nie zostały wykorzystane do produkcji odzieży. Ale mogą to być również wyprodukowane ubrania, które nie zostały sprzedane lub z różnych powodów nie zostały wystawione na sprzedaż.
Bioasfalt
To jeszcze na koniec bioasfalt, czyli alternatywa do tradycyjnego asfaltu. W tym wypadku wiązanie kruszywa nie odbywa się przy użyciu asfaltu ropopochodnego, ale biodegradowalnych lepiszczy pochodzenia roślinnego. Mogą to być biopolimery, oleje roślinne, lignina z drewna lub odpady rolnicze. Produkcja bioasfaltu generuje mniej gazów cieplarnianych niż asfalt tradycyjny, a do niektórych mieszanek dodaje się związki, które przechwytują CO2 i azotany z powietrza. Bioasfalt można poddawać recyklingowi. Trwają badania nad trwałością i skalowalnością tego produktu.
Będzie tego więcej, ale nie chcę zdradzać całej treści książki ;). Jeśli Cię zaciekawił dzisiejszy wpis, obiecuję, że będziesz jedną z pierwszych osób, która dowie się o jej premierze. Jeśli wpis Cię nie zaciekawił, obiecuję, że w najbliższych tygodniach będą pojawiać się również inne tematy.
Zaciekawił :) książkę chętnie przeczytam x