Rewolucja jest możliwa. Biomateriały, etyczna produkcja, naprawianie i odzyskiwanie
Ten o (możliwej) przyszłości mody
Życie ubrania. Produkcja (jak, z czego), szycie (gdzie i przez kogo), użytkowanie (i naprawianie) oraz wyrzucanie (i przetwarzanie). Każdy z tych czterech momentów jest kluczowy. Choć czasami trudno w to uwierzyć, rewolucja już się zaczęła.
Poniższy tekst to zaledwie muśnięcie tematu. Mam nadzieję, że zainspiruję Cię do własnych poszukiwań. Albo przynajmniej do refleksji. Będzie o branży modowej, ale radykalne zmiany potrzebne są też w każdej innej. Jak możesz zacząć rewolucję na swoim podwórku?
Gospodarka cyrkularna, ekonomia cyrkularna, obieg zamknięty, życie produktu… Pod takimi hasłami znajdziesz bardzo różne modele prezentujące jak rzeczy są produkowane, użytkowane i co dzieje się po ich wyrzuceniu. Te modele mogą wyglądać inaczej, w zależności od branży i ujęcia tematu. Mogą mieć trzy lub siedem stopni. To, co je łączy to dążenie do tego, aby jak najmniej trzeba wkładać i aby jak najmniej z tego obiegu wypadało. Dziś posłużę się modelem, który znalazłam w świetnej publikacji Rewilding Textiles. Design for a Regenerative Epoch.
Jej autorzy podzielili życie produktu na cztery etapy: pozyskanie materiałów, produkcja ubrań, użytkowanie i to co się dzieje z ubraniami, gdy przystajemy z nich korzystać:
Ellen MacArthur, założycielka fundacji, która działa na rzecz ekonomii cyrkularnej, powiedziała kiedyś, że przemysł modowy można uratować poprzez wprowadzenie zmian we wszystkich tych obszarach. (Dla porządku dodam, że MacArthur rozróżniła trzy etapy, łącząc pierwszy i drugi w jeden). Przeanalizujmy każdy z nich. Pokażę Ci, co projektanci, innowatorzy i firmy robią w tym obszarze, ale też zastanowimy się, co może zrobić każdy z nas.
Ale o co to całe halo?
Myślę, że każdy z nas jest świadomy grzechów branży modowej. Wiemy o jej wpływie na środowisko i o łamaniu praw pracowniczych. Przytoczę jednak kilka faktów, które zobrazują skalę problemu. Być może zachęcą Cię do ponownego przemyślenia swoich decyzji zakupowych, albo staną się dobrym argumentem w dyskusji z tymi, którzy udają, że problemu nie da. Wszystkie informacje pochodzą z poradnika How to be a Fashion Revolutionary i strony BioFab. Do obu tych źródeł wrócę w dalszej części.
Przemysł modowy obecnie zużywa 79.000.000.000 (79 miliardów!) metrów sześciennych wody rocznie.
Każdego roku w samej Wielkiej Brytanii wyrzuca się 300.000 ton odzieży.
Ponad 90% pracowników przemysłu odzieżowego nie ma możliwości negocjowania swojego wynagrodzenia i warunków pracy.
Podczas typowego prania odzieży poliestrowej o wadze 5 kg (jeden wsad pralki) uwalnia się około 6.000.000 mikrowłókien.
Tekstylia odpowiadają za 34,8% światowego zanieczyszczenia mikroplastikiem.
Intensywna uprawa bawełny w Azji Środkowej przyczyniła się do wysychania Morza Aralskiego.
Niektóre rzeki w Bangladeszu uznano za „biologicznie martwe”. Poziom tlenu w nich jest bardzo niski lub bliski zeru. Powodem są zanieczyszczenia powstające podczas farbowania tkanin.
A to tylko kilka wybranych faktów. W linkach, które zamieszczam w tym wpisie znajdziesz o wiele więcej informacji na ten temat. Bardzo dużo danych (choć trochę zdezaktualizowanych) znajdziesz w książce Modopolis. Dlaczego to, co nosimy, ma znaczenie Dany Thomas.
Produkcja surowców
Zacznijmy więc od samego początku. Jak powstają nasze ubrania? Nie, jeszcze wcześniej – jak powstają tkaniny na nasze ubrania? Jak powstaje przędza, z której powstają te tkaniny? Jak są barwione? Odpowiedzi nie napawają optymizmem.
Rozwiązania, jakie próbują wdrożyć firmy zaangażowane w modę cyrkularną to wybór tekstyliów uprawianych w organicznym rolnictwie regeneracyjnym i wspieranie rolników, wykorzystywanie tzw. deadstock, czyli odpadków po produkcji tkanin, wykorzystanie biomateriałów i materiałów z recyklingu, sprawdzanie łańcucha dostaw i wspieranie sprawiedliwego handlu.
Producenci bawełny przerzucają się na bardziej ekologiczne metody upraw i przetwarzania. Domy modowe odrzucają materiały, których pozyskanie jest najbardziej szkodliwe, jak skóra czy syntetyki z PVC. Niektórzy używają tylko naturalnych barwników. A jeszcze inni skupili się na produkcji alternatywnych materiałów, takich jak Mirum®, Mylo™, Bananatex®, Vegea®, BioPuff®, Kelsun™ czy Savian. Jest jeszcze Biopure™, Econyl® i Nycycl®, ale do nich wrócimy w ostatnim punkcie. Ale zaraz, zaraz – czym u licha jest Bananatex®? Skorzystaj z linków, które zamieściłam pod każdą z nazw. Jeśli interesują Cię biomateriały, ale nie masz o nich zbyt dużego pojęcia, gorąco polecam na początek stronę BioFab.
Szycie ubrań
Temat produkcji ubrań zawiera wiele wątków – począwszy od zużycia wody i energii, poprzez wykorzystywanie szkodliwych substancji do barwienia i do postarzania (!) ubrań, a na warunkach pracy i wynagrodzeniach kończąc. Skupmy się na tym ostatnim.
Jak wszyscy wiemy pracownicy szwalni zazwyczaj dostają minimalne wynagrodzenie za swoją pracę. Jak zapewne pamiętasz, ostatnio szukałam pracy. Wiele z ofert, które przeglądałam (i które brałam pod uwagę) również oferowała minimalne wynagrodzenie. Różnica polega na tym, że minimalna stawka ustalona przez rząd Bangladeszu i innych krajów, gdzie głównie szyje się ubrania, nie wystarcza na godziwe życie. To sprawia, że pracownicy muszą spędzać w fabryce kilkanaście godzin dziennie, a do pracy chodzą nie tylko rodzice, ale i całe rodziny, łącznie z dziećmi.
Czy wiesz, o ile musiałaby wzrosnąć cena podkoszulka, żeby pracownik mógł dostać godne wynagrodzenie? Przy założeniu, że mówimy o produkcie w cenie ok. 125 złotych i nikt z pośredników nie dzieli się swoją częścią? Niecałe 7 złotych!
Zanim przejdziemy dalej – ciekawostka. Czy wiesz, że rząd francuski planuje wprowadzić zakaz reklam dla firm z sektora ultra fast fashion oraz wprowadzić opłatę za kupowanie ich produktów (pięć euro za każdy zakup)?
Użytkowania, naprawianie i ponowne użytkowanie
Nie należę do osób, które przesadnie dbają o swoje ubrania. Nie mam nawet szafy z prawdziwego zdarzenia. Wszystko trzymam w dwóch szufladach w komodzie. Jednak sposób, w jaki traktujemy nasze ubrania w znaczący sposób przekłada się na to, jak długo możemy z nich korzystać. W Internecie bez problemu znajdziesz porady na ten temat. Jest jednak inny problem. Zazwyczaj nie wyrzucamy ubrań dlatego, że się zniszczyły i nie umiemy ich naprawiać. Tylko dlatego, że się nam znudziły.
Co branża modowa może z tym zrobić? Przestać nam wmawiać, że ubrania się starzeją, że każdego roku potrzebujemy nowego zestawu, że musimy nadążać za modą. Ale czy to w ogóle możliwe? Tak i nie. Z jednej strony – są firmy, które promują naprawianie i noszenie ubrań z drugiego obiegu i takie, które stawiają na proste kroje, aktualne przez wiele sezonów. Z drugiej – to my musimy uodpornić się na sygnały wysyłane z rynku. Bo firmy zawsze będą namawiać nas do kupowania. Ten obszar, jak żaden inny, potrzebuje edukacji.
Jeśli masz problem z nadmiernym kupowaniem ubrań pomocny może być diagram przygotowana przez Fashion Revolution Poland:
A jeśli już koniecznie musisz coś kupić – rozważ ubrania z drugiego obiegu. Dzisiejsze „szmaciarnie” to nie tylko zapyziałe sklepiki ze skrzyniami pełnymi ubrań o charakterystycznym zapachu. Są i elegencje butiki vintage, i sklepy on-line. Ja od jakiegoś czasu korzystam z Lalafo. Nie znajdziesz tam jakiś superperełek, ale jeśli potrzebujesz dużej liczby ubrań, np. dla dzieci, to jest to zdecydowanie najtańsza i najwygodniejsza opcja. (Ceny zaczynają się od zera złotych. Tak, od zera, bo co miesiąc możesz wybrać cztery darmowe ubrania).
A jeśli postanowisz zadbać o swoje ubrania i uratować te podniszczone – przypominam o kilku artykułach, które mogą być przydatne: o Sashiko, cerowaniu i upcyklingu. Znajdziesz je wszystkie pod tagiem Fix.
I jeszcze ciekawostka – czy wiesz, że rząd francuski chce wprowadzić dopłaty dla osób, które oddają swoje buty i odzież do naprawy?
Wyrzucanie czy przetwarzanie?
O przetwarzaniu ubrań, których już nie chcemy nosić pisałam w artykule o upcyklingu. Również o tym, co zrobić z ubraniami, które nie nadają się do użytku. Oczywiście proponowane tam rozwiązania możemy zastosować tylko na małą skalę. Wciąż problemem pozostają rosnące wysypiska ubrań. Podobno na świecie jest tyle ubrań, że gdybyśmy nagle zamknęli wszystkie fabryki to i tak starczyłoby ich na sześć kolejnych pokoleń.
Recykling tkanin jest trudny, ale nie niemożliwy. Przykładem mogą być takie materiały jak Biopure™, Econyl® i Nycycl®. Odzyskiwaniem surowca ze zużytych ubrań zajmuje się również firma Worn Again Technologies.
W tym temacie nie mam żadnej ciekawostki o rządzie francuskim. No właśnie, co oni zamierzają z tym zrobić?!
Rewolucja czy mikrozmiany?
Każde zaprezentowane tu rozwiązanie ma swoje wady. Niektóre sprawdzą się tylko w małej skali, inne pozostaną poza zasięgiem masowego odbiorcy. Nie ma sensu rozstrzygać, które rozwiązanie jest lepsze, a które gorsze. Nie ma też potrzeby szukać jednego idealnego. Najlepiej sprawdza się działanie na wielu frontach jednocześnie. I można narzekać, że zmiany są nadal zbyt powolne. Tak, można narzekać, ale można też coś zmienić, choćby w małej skali. Co wybierasz?
Wpis powstał (z małym opóźnieniem) w ramach Tygodnia Fashion Revolution. To międzynarodowe wydarzenie organizowane i promowane przez Fashion Revolution (i oddziały lokalne, również w Polsce). Jeśli chcesz dołączyć do modowej rewolucji pobierz publikację How to be a Fashion Revolutionary:
Zachęcam też do lektury innych moich tekstów poświęconych naprawianiu ubrań, które publikuję w ramach projektu Fix. To seria artykułów poświęcona koncepcji naprawiania świata przez naprawianie ubrań. To tak w wielkim uproszczeniu. Wszystkie teksty znajdziesz TUTAJ.