
Ken Robinson, w swoim sławnym wystąpieniu na konferencji TED, stwierdził, że wielu profesorów traktuje swoje ciało jedynie jako „przenośnik dla głowy”.
Wiek Głowy
Może nie wiek, ale półwiecze. Pierwsze 40 lat to był mój „Wiek Głowy”. Myślałam podobnie, jak Ci profesorowie. W ogóle dużo myślałam. Często szłam na spacer, żeby coś przemyśleć. Lub z Michałem do kawiarni, żeby coś przegadać. Przez wiele lat zamiast kalendarza miałam bullet journal, żeby mieć więcej miejsca na zapisywanie swoich przemyśleń i robienie regularnej burzy mózgu. Mam całkiem spory stosik tych notatników.
Co wyniknęło z tego uporczywego myślenia? Całkiem sporo – 15 lat pracowni projektowej i kilka lat wydawnictwa. Kilkadziesiąt projektów i kilkanaście wydanych książek. I całe mnóstwo bardzo ciekawych projektów. Ale też poczucie ogromnego przytłoczenia. Może zamiast książki Jak być mniej ambitnym powinnam zmierzyć się z tematem Jak mniej myśleć.
Wiek Ciała
Anna Mucha powiedziała kiedyś, że najseksowniejsza część jej ciała to mózg. Przez lata żyłam w przekonaniu, że wolę być „tą mądrą”, niż „tą ładną”. Gdy koleżanki przebierały ciuchy i robiły makijaż na imprezę – ja byłam „ponad to”. Do dziś nie potrafię malować paznokci. Ani wydać lekką ręką więcej niż 100 zł na ubrania.
Mucha pewnie nie zmieniła zdania, choć przyszedł moment, że przestała traktować swoje ciało tylko jako „przenośnik dla głowy”. Schudła, zaczęła eksponować nogi. Wiesz, kiedy tak naprawdę polubiłam swoje ciało? Kiedy przestałam je traktować jako coś niewartego uwagi? W tym roku.
Wewnętrzny głośnik
Gdy zgłosiłam się do fizjoterapeuty z bolącym kręgosłupem wypytał mnie bardzo szczegółowo o to, jak boli, gdzie boli, kiedy boli… Zabronił mi brać leki przeciwbólowe, bo zagłuszają sygnały z ciała, które mówią, jak z nim pracować. (Nie, ten człowiek nie jest sadystą. Najsilniejszy ból związany z „wypadającym dyskiem” już dawno minął. Chodziło o codzienny, możliwy do zniesienia ból, kilka tygodni po tym epizodzie). Kazał mi też opisywać bolące miejsca, bez ich pokazywania. Chciał mnie w ten sposób nauczyć jak nazywać odczucia płynące z ciała i je uważnie analizować.
I tak powoli uczyłam się słuchać. Ale nie było to łatwe. Bo wyobraź sobie, że spotykasz się z dawno niewidzianym przyjacielem i idziecie na piwo. Chcecie się nagadać, ale w pubie jest tak głośna muzyka, że musicie do siebie krzyczeć. Trudno słucha się ciała, gdy w „mojej głowie wojna / Wieczna wojna / Myśli niespokojnych”.
Podkręcam więc głośnik ciała i próbuję nieco ściszyć głośnik głowy.
„Odpowiedni” czas
Gdy o tym myślę, wydaje mi się to absurdalne. Czy nie powinno być na odwrót? Czy dzieciństwo i młodość to nie jest ten czas, gdy jesteśmy w ciągłym ruchu, uprawiamy różne sporty i szykujemy się na imprezy? Czy zaszycie się pod kocem z dobrą książką lub dzielenie się swoimi przemyśleniami na konferencjach nie jest dobrym planem na drugą połowę życia? A jednak czuję, że u mnie jest na odwrót. Że o swoim ciele zaczęłam myśleć wtedy, gdy samo zaczęło się o to upominać. Gdy zaczęło pobolewać, zacinać się, dawać ograniczenia. Gdy w końcu powiedziało: Halo! Jestem tu. Zajmij się mną wreszcie!
Słyszę Cię
Chcę mu odpowiedzieć: Słyszę Cię. Zajmę się Tobą. Przepraszam, że dopiero teraz.
Nigdy więcej nie odkładać wizyt u lekarza.
Dobrze nakarmić. Zdrowo i pożywnie. Ale i smacznie!
Dobrze odziać. Opatulić przyjemnymi tkaninami. Naturalnymi, oddychającymi, miłymi w dotyku i dla oka.
Rozruszać. Nie pozwolić się zastać. Poznać pełnię swoich możliwości. Wejść po schodach bez zadyszki i zdobyć Koronę Gór Polski.
Pozwolić się wyspać.
Zadbać o najbliższe otoczenie. Wygodny i dobrze oświetlony fotel do czytania. Naturalne zapachy. Smak zimowej herbaty i letniej lemoniady. Miękki koc i miejsce do ćwiczeń.
Zabrać na spacer. Dla samego spaceru. Dla ruchu, rześkiego powietrza i widoków.
Ozdobić. Zadbać.
Cieszyć się pracą własnych rąk.
…
Na początek — wróciłam do stepowania. I robię skarpetki na szydełku.